niedziela, 29 kwietnia 2018

#6 Vivian - Christina Hesselholdt




Tytuł: Vivian (Vivian)
Autor: Christina Hesselholdt
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.




Za każdym razem, gdy chciała pstryknąć zdjęcie, zwalniałem albo całkowicie się zatrzymywałem. Doceniała to. Działała błyskawicznie i była przy tym bardzo pewna tego, co chce zrobić. To zrozumiałe, że gdy spędzamy czas z kimś nowo przybyłym, a tym bardziej z kimś tak ochoczo pstrykającym, zaczynamy postrzegać otoczenie w nowy sposób. […] Nazwałem ją The Kodak Girl. […]
-Nie, Osoba z rolleiflexem - sprostowała Viv.
- Chętnie obejrzałbym zdjęcia, które przed chwilą zrobiłaś.
Odparła, że nie zawsze je wywołuje, bo to zbyt kosztowne.
- A poza tym przecież już je widziałam - dodała pukając w lustrzankę - Tu, wewnątrz.

Vivian Maier to jedna z tych postaci, o której wiemy niewiele. Tyle, co nic. I, gdyby nie przypadek, nigdy nie ujrzelibyśmy jej dorobku artystycznego.

Vivian, to fotografka, która pozostawiła po sobie spuściznę tak ogromną, że, gdy podjęłabym próbę wskazania mojego ulubionego zdjęcia jej autorstwa, lub nawet grupy kilkunastu-kilkudziesięciu fotografii, to nie umiałabym. A gdybym miała powiedzieć o niej coś więcej, to nie wiedziałabym, co powiedzieć, bo była to osoba nieznana szerszej publiczności - dbała o to, żeby nie dać się poznać. Mimo że spędzała bardzo dużo czasu z rodzinami, u których pracowała jako opiekunka dla dzieci, to tak naprawdę jej pracodawcy nie potrafili jej scharakteryzować. Ba, nawet sama rodzina, miała z tym problem.

Jaka była Vivian Maier? - Zobaczcie jej zdjęcia.

Czy Marcelowi wydaje się, że poszukuję sielankowych scenerii, pastorałek przekształconych w fotografie, idylli?






Sama nie wiem, kiedy dowiedziałam się o tej książce, ale wiedziałam jedno, że na pewno chcę ją przeczytać. I starałam się nie szukać informacji na jej temat, żeby zostawić sobie całą przyjemność poznania, gdy będę miała ją już w rękach i zacznę czytać.

Książka ma niecodzienny charakter - nie jest to typowa biografia, a biografia fabularyzowana. Proza, której forma przybiera postać sztuki teatralnej - wydarzenia dzieją zgodnie z chronologią zdarzeń w życiu Vivian, a większość sytuacji jest pokazana z różnych perspektyw - samej siebie, narratora i osób, które pojawiają się w życiu bohaterki.

Poznajemy kobietę w sposób fragmentaryczny, ale dość intensywny - na podstawie tego, co o niej mówią kolejne osoby i tego, w jaki sposób kreuje ją sama autorka, przypisując jej myśli i wypowiadane słowa. Wędrujemy z nią przez życie spacerując przez ulice miasta, przechodząc przez kolejne przeprowadzki, a towarzyszy temu nieustanne robienie zdjęć. W pewnym momencie, można odnieść wrażenie, że Vivian Maier to aparat fotograficzny, a aparat fotograficzny to Viv, i gdyby zabrakło, któregoś z tych elementów, drugi nie mógłby istnieć.

Vivian Maier była ulicznym fotografem, nie zajmowała się portretami ani fotografią artystyczną. Poszukiwała twarzy, ale także sytuacji, ludzkich relacji, zachowania. Na jednym ze zdjęć pewien mężczyzna stoi, trzymając w ramionach śpiącego psa, z opadającymi wargami, sam też opuścił kąciki ust. Albo: wielu mężczyzn i chłopców w latach pięćdziesiątych, stojąc, zwieszało ręce po bokach w sposób, którego dzisiaj już się nie zobaczy - przekręcając nadgarstek tak, że wierzch dłoni skierowany jest do bioder, a same ręce dość idiotycznie sterczą. Może próbowała uchwycić Czas, lata pięćdziesiąte, sześćdziesiąte, siedemdziesiąte, osiemdziesiąte. Albo był kolekcjonerem: zbierała wszystko, co zobaczyła.

I tak też jest poprowadzona książka o Vivian Maier - jako próba uchwycenia jej i pokazania, jaka była w kolejnych dziesięcioleciach. Jako długa seria krótkich zdarzeń, przypominająca fotografie robione przez nią samą.









Tak, jak fotografka, próbowała uchwycić każdą wybraną przez siebie chwilę swoim aparatem, tak autorka książki próbowała uchwycić Vivian w swoich słowach. I udało się to nad wyraz dobrze, mimo że ich czytanie nie jest tak łatwe jakby mogło się wydawać.



Ocena:



mo.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

#77 Pamiętnik księgarza - Shaun Bythell

Jedną z nielicznych klientek była kobieta, która przez dziesięć minut spacerowała po sklepie, po czym podeszła do kasy i zapytała: &quo...

Popularne posty