Tytuł: Chłopcy, których kocham
Autor: Anna Ciarkowska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Jesteśmy przypadkiem,więc zdarzajmy się częściej.
Miłość to motyw przewodni tomiku poezji Chłopcy, których kocham. Jej wszystkie odcienie - porywczość, siła, delikatność, romantyczność, zmysłowość i w końcu przemijalność. Autorka chce pokazać, że ważna jest każda chwila, a każdy moment w miłości jest tym, który warto zapamiętać. Tylko, czy to jest rzeczywiście poezja? Czy nie jest to przypadkiem zbiór złotych myśli, który górnolotnie wszyscy zaczynają nazywać liryką?
Odkąd pierwszy raz zobaczyłam okładkę Chłopców, których kocham, wiedziałam, że będę chciała zmierzyć się ze współczesną poezją, chociaż nie należę do grona wielbicieli wierszy. Wiem, że nie po okładce i tak dalej, ale jestem okładkową sroką i czasem mi się zdarza chcieć coś przeczytać tylko ze względu na ładne opakowanie. I wiecie co? Zawiodłam się.
Poezja nie jest zrozumieniem - jest współodczuwaniem. To zbliżanie się do siebie, dzielenie się, odsłanianie rąbka duszy, wyjawianie szeptem tajemnicy. W poezji nie chodzi o to, by zrozumieć, ale o to, by poczuć.
Bez zbędnych ceregieli mogę stwierdzić, że tomik Anny Ciarkowskiej jest na wyrost zakwalifikowany do poezji - czytając kolejne wiersze odniosłam wrażenie, że jest odbiciem nastrojów na socialmedia - w pewnych momentach czułam się tak, jakbym czytała uduchowiony opis zdjęcia na Facebooku lub Instagramie, albo status niedojrzałej podlotki, która przeżywa kolejne zakochanie.
Zgadzam się, że odbiór poezji jest bardzo indywidualny, jednak nie wszystko można wytłumaczyć tym, że współczesna liryka rządzi się własnymi prawami i często nie sposób kwalifikować ją do worka wzorców, które znamy.
Nie ma chyba osoby, której nie zdarzyłyby się chwile warte zatrzymania na dłużej, czasem na zawsze. Bywają także momenty bolesne, pełne negatywnych odczuć, które mimowolnie stają się życiowym towarzyszem i mimo upływu lat, nie zapominamy o nich, jednak nie zawsze da się to ubrać w słowa, a czasem zwyczajnie nie powinno się o tym pisać.
Jedyna mocna strona tego tomiku, to zdecydowanie oprawa graficzna, która towarzyszy tekstom autorki - zdecydowanie podobają mi się minimalistyczne rysunki, które w większej lub mniejszej mierze próbują dopasować się do uchwyconych chwil. Nie mniej, do tej poezji już nie powrócę.
Ocena:
mo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz