niedziela, 16 czerwca 2019

#72 Floryda - Lauren Groff




Kiedy na Florydzie wychodzisz na dwór, zawsze obserwuje cię jakiś wąż: węże w mierzwie, węże w krzakach, węże czekające na trawniku, aż wyjdziesz z basenu, żeby mogły się w nim zanurzyć, węże gapiące się na twoją wyglądającą jak mysz kostkę i zastanawiające się, jakie to byłoby uczucie zatopić w niej głęboko zęby jadowe.

Dziewczyna, która z dnia na dzień zostaje porzucona i staje się bezdomna. Kobieta starająca się samotnie przeżyć huragan w swoim starym domu. Matka, która próbuje wybiegać złość. Dwie opuszczone siostry, które nie rozumiejąc co się wokół nich dzieje, próbują przetrwać. Kobieta spędzająca wakacje ze swoimi synami z dala od cywilizacji i łączności telefonicznej.

Floryda to nie tylko miejsce skąpane słońcem, idealnie piaszczyste plaże i woda, w której można się zrelaksować. To także obszary dalekie turystycznym szlakom, gdzie pełno mrocznych zaułków i strachu, a przede wszystkim węży. To miejsce, które połyka i wypluwa swoich mieszkańców, oferując im w zamian strach i niemoc.


Floryda to zbiór jedenastu opowiadań, w większości kreślonych z perspektywy kobiet. Dotykają często prozaicznych spraw - małżeństwa, spełnienia zawodowego, wychowywania dzieci, czy radzenia sobie z codziennymi problemami. Wszystkie historie łączy Floryda i jej duszny, przytłaczający klimat, chociaż nie wszystkie historie toczą się w jej szerokości geograficznej. Groff zabiera czytelników także do Francji i do Salvadoru, jednak i w tych miejscach Floryda pozostaje aktywna.

Groff konfrontuje swoich bohaterów z nieokiełznaną naturą - jej mrocznymi bagnistymi zakątkami pełnych dzikich zwierząt i żywiołami wobec których człowiek zdaje się nic nie znaczyć. Floryda stanowi tło wydarzeń, ale też jest jednym z uczestników - jest postacią statyczną, a jednocześnie czymś nieuchronnym. W swoich opowiadaniach autorka zawiesza przytłaczający klimat - gorący, duszny, najczęściej mroczny i niepokojący. Same bohaterki opisują Florydę jako miejsce tropikalne i wilgotne, pokryte siecią bagnisk i wszechobecnych aligatorów i węży. Miejsce, które nie pozwala na spokojną egzystencję - skwar wyczerpuje ciała, ale i zmysły, a w cieniu roślin i przy szumie klimatyzatorów dochodzą do głosu skrywane lęki. Granice pomiędzy tym, co realne i tym, co wyobrażone zdają się zacierać.

Nie boi się już gadów - ona, która boi się wszystkiego. [...]  Boi się swoich dzieci, ponieważ teraz, kiedy pojawiły się na świecie, ona musi tu zostać tak długo, jak to będzie możliwe, ale nie dłużej niż one.

A same bohaterki to najczęściej kobiety znajdujące się na granicy - granicy fizycznej i psychicznej wytrzymałości, które nie popadają jednak w histerie i dramaty, a uaktywniają w sobie pierwotne instynkty i podejmują próbę przetrwania. Odczuwając społeczne przymusy w byciu najlepszą wersją samej siebie, nie do końca potrafią odnaleźć się w prozaicznej codzienności. Natłok oczekiwań i wymagań prowadzi do emocjonalnych rys i pęknięć, a bohaterki mimo to, trwają.

Domy zawierają nas w sobie. Kto wie, co zawiera człowiek?

Opowiadania Groff są wręcz przeładowane treścią, jednak stronią od literackich fajerwerków. Autorka jest dość oszczędna w swoich formach, a posługując się metaforami, robi to w sposób wstrzemięźliwy i bardzo przemyślany. Tematyka poruszana we Florydzie, to przede wszystkim słabości kobiet - wybuchowe temperamenty, głowy pełne gniewu i samotności, ciała pogrążone w bezsilności, poszukujące schronienia, a może wręcz ucieczki od Florydy, która jest o jeden krok za nimi i głęboko w nie wrośnięta.

Ocena:














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

#77 Pamiętnik księgarza - Shaun Bythell

Jedną z nielicznych klientek była kobieta, która przez dziesięć minut spacerowała po sklepie, po czym podeszła do kasy i zapytała: &quo...

Popularne posty