Pani Primero została znaleziona o siódmej. Była w salonie, leżała na podłodze przy kominku, w wielkiej kałuży krwi. Krew była na ścianach i na jej fotelu, a wpalenisku spoczywała pokryta krwią siekiera.
Przeszłość ma to do siebie, że bardzo często nie daje o sobie zapomnieć, a gdy dotyczy bardzo delikatnych wydarzeń, potrafi powrócić w najmniej oczekiwanym momencie.
Gdy w sennym miasteczku zostaje zamordowana starsza, dość majętna kobieta, oskarżenie pada w stronę jej pracownika, Harrego Paintera, któremu zawsze brakowało pieniędzy. Dowody wskazywały na niego, dlatego został osądzony i skazany na powieszenie. Była to pierwsza sprawa prowadzona przez Wexforda, który jest pewien o słuszności wyroku. Jednak po szesnastu latach od tragicznych wydarzeń do miasteczka przybywa wielebny Archery, którym kieruje przekonanie, że sprawa mogła wyglądać zupełnie inaczej, a na stryczku zawisnął niewłaściwy człowiek. Duchowny, chcąc dowieść słuszności swojego przeświadczenia, miesza się w życie lokalnej społeczności i wchodzi nieproszony w relacje rodzinne świadków.
Zaś ja, sędziowie, oficjalne akta oraz to, co ma na myśli pański syn, mówiąc o instytucjach, wiemy poza wszelką wątpliwość, że Painter zabił panią Rose Primero.
Grzechy ojców to powieść detektywistyczna, której sprawcę poznajemy już na początku historii - autorka przybliża nam realia życia w latach 50. i przedstawia wydarzenia, które złożyły się na ciąg przyczynowo-skutkowy prowadzący do zamordowania seniorki Primero. Jest to typowy zabieg dla tego gatunku. Zgodnie z odwróconym porządkiem fabuły, coraz więcej szczegółów zostaje ujawnionych, im bardziej sięgamy wstecz.
Historia przede wszystkim opiera się na licznych retrospekcjach - poznajemy ją z perspektywy pokojówki pani Primero, córki mordercy i jej matki, wspomnień naocznych świadków, ale także z rozmów przeprowadzanych z policją oraz dzięki przeczytanym aktom. To dzięki temu, na dawną zbrodnię pada nowe światło, które każe wątpić w słuszność oskarżenia i skazania Paintera. Każda z osób mających związek ze sprawą, przedstawia wydarzenia, które mają drugie dna - takie, które przed szesnastoma laty nie miały większego znaczenia, jednak z biegiem czasu go nabrały. Wszystko dzięki wielebnemu Archeremu, który głęboko chce wierzyć w niewinność Paintera.
Widzi pan, to nie jest dla mnie istotne. W żaden sposób. Panie Archery, tak łatwo jest nie zadawać pytań, po prostu nic nie robić i akceptować.
Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam powieści detektywistycznej, która sprawiłaby, że dwukrotnie przejechałam komunikacją miejską właściwy przystanek ;) O ile sam początek nie wzbudził mojej ciekawości, o tyle późniejsze wydarzenia zaczęły mnie coraz bardziej wciągać - przede wszystkim dlatego, że dla mnie jest to już historia bardzo retro, w której ludzie piszą do siebie listy, nie ma wszechobecnego Internetu, a żeby czegokolwiek się dowiedzieć, należy rozmawiać z drugim człowiekiem.
Ocena:
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Replika.
m.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz