niedziela, 9 grudnia 2018

#38 Denar dla Szczurołapa - Aleksander R. Michalak






Mieszkańcom dolnosaksońskiego miasteczka Hameln strasznie dokuczyła plaga szczurów i myszy. Wtedy pojawił się tajemniczy grajek, Flecista w barwnym stroju, który oczekując przyobiecanej mu hojnej zapłaty, wyprowadził zwierzęta poprzez grę na flecie. Mimo że dopełnił swojej części umowy, rada miasta nie zapłaciła mu obiecanych pieniędzy. Kiedy odmówiono mu zapłaty, Flecista powrócił pod straszliwą postacią myśliwego i gdy dorośli celebrowali mszę w kościele świętego Mikołaja, grajek wyprowadził sto trzydzieścioro dzieci w stronę góry - kalwarii - gdzie zniknęły na zawsze.
Z pewnością wielu z Was w życiu spotkało się z legendą o fleciście z Hameln. I to nie dzięki nauce w szkole, czy szczególnym zainteresowaniom, ale dzięki braciom Grimm, którzy w XIX wieku postanowili zebrać wszelkie podania i mity, publikując je pod jednym tytułem - Baśnie braci GrimmA co to ma w ogóle wspólnego z książką Denar dla Szczurołapa? To właśnie ta legenda stanowi punkt wyjścia w przypadku książki Aleksandra R. Michalaka.

Gabor Horthy to człowiek, który większość życia spędził poświęcając się nauce - jest orientalistą i znawcą nieistniejących już języków. Pewnego dnia, wracając z zajęć, potyka się o pomnik słynnego teologa Erdmanna i pierwszy raz dostrzega sentencję, którą na nim umieszczono, choć przechodził obok niego niejednokrotnie. Słowa tak głęboko pozostają mu w pamięci, że wręcz stanowią jego obsesję.






Przeczucie badawcze podpowiadało mu, że  Erdmann odkrył jakiś nowy wymiar średniowiecznej legendy. Przypomniał sobie, że kiedy byli w barze, Paul wspomniał o Szczurołapie jako czarowniku, i rzeczywiście w źródłach odnalazł ślady podobnych wierzeń.

Horthy zaczyna studiować prace Erdmanna, skupiając się zwłaszcza na ostatnich, w których cały czas powracał motyw szczurołapa z Hameln. Podążając za ustaleniami teologa, a także uzupełniając je, odbywa podróż poprzez europejskie miasta, zaczytując się w wielu woluminach i tłumacząc starodruki, odwiedza Bliski Wschód, który zaczyna być dla niego zagrożeniem, chociaż do tej pory był dla niego jak drugi dom. Oczywiście nie jest w tym sam - obraca się w niezwykłym towarzystwie naukowców zajmujących się religiami świata, demonologią, historią Europy i Wschodu. Szukając odpowiedzi w wielu zakątkach świata, coraz bardziej odczuwa, że rozwiązanie znajduje się w zasięgu ręki, a kropki zaczynają łączyć się w jedną całość, chociaż cały czas niewidzialna ręka odciąga go od sedna sprawy.

Wybaczy pan, że ucieknę się do myśli innych, ale o ile patrząc na świat, mogę sobie łatwo wyobrazić, że ktoś nie wierzy w Boga, to czy uważanie obserwując to, co się na nim dzieje, można wątpić w istnienie diabła?

Aleksander R. Michalak to człowiek orkiestra, który pokazuje, że jedną z jego umiejętności jest zbudowanie ciekawej fabuły, której główną osią jest historia sprzed kilku wieków - historia flecisty, który potrafił zażegnać kryzys związany z plagą szczurów i zniknięcie wszystkich dzieci mieszkających w Hameln. I choć historyczne analizy wskazują na plagę malarii z XIII wieku, to autor poprowadził całość w kierunku związanym z wierzeniami i kultem zła, dodając nutę fantastyki. W bardzo ciekawy sposób połączył ze sobą legendy nie tylko z obszaru europejskiego, ale także znalazł ich odniesienia z Bliskiego Wschodu. W doskonały sposób potrafił je ze sobą spleść - z każdym rozdziałem historia wydaje się być bardziej zrozumiała i czytelnik odczuwa coraz bardziej, że jest bliski rozwiązania zagadki, bo fakty zaczynają się ze sobą łączyć w logiczny sposób, jednak autor dodaje takie smaczki, że nie można być niczego pewnym.

Denar dla Szczurołapa to nieprawdopodobna historia, która współczesnych badaczy (i czytelników) wręcz zmusza do zanurzenia się w Średniowieczu żeby poszukiwać odpowiedzi. Legenda stanowi preludium do rozbudzenia się dawnego zła - od tego momentu nikt nie może czuć się bezpieczny, zwłaszcza Gabor Horthy, który wiedziony ciekawością, zmierza ku nieuchronnej katastrofie. Ale czy na pewno? Czy na końcu czai się zło? Wszak Szczurołap z Hameln podszedł do sprawy uczciwie - wymagał jedynie umówionej zapłaty.

Wierzę, że są gry, w których się przegrywa przez samo to, że się do nich przystąpiło.

Książkę zdecydowanie polecam, zwłaszcza tym, którzy lubią łączyć współczesność z zamierzchłą przeszłością. Czytając ją, czułam się jak kilkuletnia dziewczynka, która zaczytywała się w opowieściach o panu Samochodziku. Mimo oczywistych różnic, Denar dla Szczurołapa jest utrzymany w duchu kryminałów Zbigniewa Nienackiego - czytelnik otrzymuje solidną dawkę historii, ale jednocześnie nie jest nią zarzucony, więc książka nie ma typowego ciężaru, który sprawia, że staje się trudna w odbiorze. Dodatkowo na kartkach pojawiają się zarysy sylwetek głównych bohaterów, które nie są jednowymiarowe, skupione na kwestiach naukowych - każdy z nich ma swoje zainteresowania, posiadają różne typy humoru, a także mają pewne przywary, które potrafią rozładować napięcie i spowodować śmiech, ale nie oczekujcie zbyt wiele śmieszkowania.

- Kogo ja widzę? Chyba ze trzy lata się nie widzieliśmy - mówił nowo przybyły, poklepując go po plecach - Jak zwykle pojawiasz się jak meteor... Słyszałem, że znów wyjeżdżałeś...- Cześć Hans. Cóż, stały pobyt w jednym miejscu to zawsze dla mnie nieszczęście.





Ocena:

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Replika.



m.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

#77 Pamiętnik księgarza - Shaun Bythell

Jedną z nielicznych klientek była kobieta, która przez dziesięć minut spacerowała po sklepie, po czym podeszła do kasy i zapytała: &quo...

Popularne posty