Kiedy na Florydzie wychodzisz na dwór, zawsze obserwuje cię jakiś wąż: węże w mierzwie, węże w krzakach, węże czekające na trawniku, aż wyjdziesz z basenu, żeby mogły się w nim zanurzyć, węże gapiące się na twoją wyglądającą jak mysz kostkę i zastanawiające się, jakie to byłoby uczucie zatopić w niej głęboko zęby jadowe.
Dziewczyna, która z dnia na dzień zostaje porzucona i staje się bezdomna. Kobieta starająca się samotnie przeżyć huragan w swoim starym domu. Matka, która próbuje wybiegać złość. Dwie opuszczone siostry, które nie rozumiejąc co się wokół nich dzieje, próbują przetrwać. Kobieta spędzająca wakacje ze swoimi synami z dala od cywilizacji i łączności telefonicznej.
Floryda to nie tylko miejsce skąpane słońcem, idealnie piaszczyste plaże i woda, w której można się zrelaksować. To także obszary dalekie turystycznym szlakom, gdzie pełno mrocznych zaułków i strachu, a przede wszystkim węży. To miejsce, które połyka i wypluwa swoich mieszkańców, oferując im w zamian strach i niemoc.